Rekolekcje prowadzone metodą Św. Ignacego dla rodzin z małymi dziećmi – odbyły się w Ochotnicy Górnej w dniach 2-10 sierpnia 2016. Oto świadectwa uczestników:
W czasie pobytu na 8 dniowych rekolekcjach dostałam odpowiedź na pytanie: Co dalej mam robić ze swoim ustabilizowanym życiem, na czym się skupić i w jakiej kolejności?
Pierwszą wskazówką, jaką otrzymałam, jest dalszy rozwój nad moimi zranionymi uczuciami w dzieciństwie i usunięciu skutków, które przeszkadzają mi w byciu pełni szczęśliwą. Zrozumiałam, że wymagałam od rodziców miłości, której nie mogli mi dać, bo sami jej nie mieli. Ja mam podjąć ten trud ciężkiej pracy nad sobą, żeby nie powielać schematu z domu rodzinnego na swoje małżeństwo i dzieci. Mam poznać i pokochać siebie.
Korzystając z narzędzi, jakie daje Program 12-kroków, mogę osiągnąć swój cel ku uzdrowieniu. Ciężka praca nad swoimi uczuciami i wadami charakteru to wybór tej trudniejszej drogi, a nie pójście na skróty, gdzie chciałam zmieniać wszystkich dookoła a sama byłam ,,ideałem’’. Nagrodą za tę pracę nad sobą ma być powiększenie rodziny i spełnienie marzenia o posiadaniu własnego domu, co odczytuję jako znak, że Bóg nie chce abym wprowadzała się do nowego domu z nieuleczonymi ranami.
Mam się umacniać w swoim powołaniu do małżeństwa, do bycia matką, nie narzekać na trudy macierzyństwa tylko ładować akumulatory dzieciom na przyszłość zanim wyfruną z gniazda.
Kolejną łaską rekolekcji jest zrozumienie istoty lęku i źródła jego pochodzenia oraz to, że w trakcie strapienia nie należy podejmować ważnych decyzji życiowych, gdyż to nie my podejmujemy w tym czasie decyzje tylko zły duch. Należy wtedy trwać na modlitwie, aby przeczekać trudny okres strapienia.
Ponadto mam zaprzestać szufladkowania i oceniania ludzi, bo nie znam ich historii życia, nie wiem co wpływa na ich postępowanie, co przeszli w dzieciństwie bo od tego wszystko ma swój początek. Mam traktować każdego człowieka z miłością.
Zrozumiałam, że w otaczającym mnie świecie nie ma ludzi idealnych. Każdy ma zranienia większe lub mniejsze. Byłam skupiona tak na swoich doświadczeniach, że nie widziałam cierpienia innych. Mam wyleczyć się z chorego perfekcjonizmu, gdyż idealny jest tylko Bóg. Nastąpiła we mnie zmiana sposobu widzenia i myślenia.
Z powodu zaburzonej relacji z biologicznym ojcem nie potrafiłam na modlitwie powierzać Panu Bogu każdego obszaru życia, gdyż obraz Ojca, czyli Boga był zniekształcony i to zostało odkryte tutaj na rekolekcjach.
W przypowieści o chwaście odnalazłam chwasty, które mam – wyhodowałam na swoim polu w relacjach z najbliższymi osobami. Ode mnie zależy co z nimi będzie czy będę je dalej hodować i jak długo?
Zrozumiałam, że cierpienie jest łaską, która pcha mnie do przodu ku lepszemu rozwojowi. Gdyby moje życie było usłane różami od dzieciństwa trudno powiedzieć jakie by było teraz.
Przekonałam się, że Pan Bóg był przy mnie cały czas, czuwał przy mnie w określonym momencie życia, jeśli by Go zabrakło wtedy, moje życie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej, On tego nie chciał. Jestem mu za to wdzięczna.
Dziękuje organizatorom i wszystkim uczestnikom.
Chwała Panu!
Kiedy tu przyjechałam, nie wiedziałam czego się spodziewać – to moje drugie rekolekcje w życiu.
Już na początku zaskoczyło mnie to, że wielokrotnie czytane wcześniej teksty z Pisma Świętego rozważane na medytacji tak do mnie przemawiały. Czułam opór na początku, żeby przyjmować to co Bóg mi daje, bo ja taka jestem nie nadająca się, taka daleka od Boga, nie umiem się modlić, nie chce mi się często, ale jedyne, co udało mi się powiedzieć Bogu na początku to: „A weź mi daj, czemu nie?”.
I Bóg dał – bezgraniczną miłość! Nazwę te rekolekcje „bezgraniczna miłość”, miłość jakiej nigdy nie zaznałam ze strony rodziców, nikogo bliskiego. Coś, czego szukam w innych ludziach, przyjemnych rzeczach – dostałam tutaj. Dostałam wiele łask – Bóg wlał we mnie odwagę, żeby odpiąć pasy bezpieczeństwa, żeby puścić kontrolę i chwycić Go za rękę, dał mi niezwykłą łaskę spojrzenia na osobę, która bardzo mnie skrzywdziła, ze swojej perspektywy.
Czuję działającego tutaj Ducha Świętego. Ja, nie umiejąca się modlić prosiłam Ducha Świętego dar modlitwy i go otrzymałam dar adoracji Najświętszego Sakramentu bez rozproszeń z uwielbieniem – nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam, a jedyne o co prosiłam przed adoracja to prośba żeby Duch Święty uzdalniał mnie do adorowania Jezusa, żebym w zwykłym opłatku, który widzą moje oczy zobaczyła Jezusa. Po tej adoracji mogłam zobaczyć jak szatan bardzo się złości na tą moją modlitwę, adorację. Bóg pokazał mi sens moich chorób, cierpię na fizyczną chorobę z którą nie umiem się pogodzić, która mnie przeraża. Dał mi nadzieję że i ona ma jakiś sens, jest jakąś wartością, mimo że ja tego sama nie widzę. Dostałam inne spojrzenie na świętość, nadzieję na to że to dopiero początek, poczułam ogromny entuzjazm Apostołów z dzisiejszego rozważania.
Proszę Boga, aby dobra, które tutaj zechciał mi dać, nie zostały rozkradzione przez złego, jestem wdzięczna Bogu za wszystko co otrzymałam, organizatorom za pomysł rekolekcji takich dla mnie i dla moich dzieci, wszystkim tutaj obecnym za dobre słowo, za pomoc.